Nie chodzi o potrawę, którą na dobrą sprawę uwielbiam. Większość makaronów uwielbiam, generalnie jedzenie jest w porządku, daję się przekupić dobrym jedzeniem (mała sugestia w razie czego) 😊. W tym przypadku chodzi jednak o narzędzie, niezmiernie przydatne podczas np. zmian organizacji przestrzeni. A że właśnie jestem w trakcie małej rewolucji sprzętowej w swoim obszarze to postanowiłam się z Wami podzielić wrażeniami.
Diagram Spaghetti jest fantastycznym narzędziem, które pomaga w usprawnieniu procesu. Dlaczego pomaga? Pozwala zrozumieć przepływ materiałów lub pracowników, więc otwiera nam oczy na marnotrawstwa ruchu czy transportu. Często pomija się to narzędzie, może dlatego że jest niezwykle proste. Do zastosowania go wystarczy plan obszaru, coś do pisania i my sami. Koniec.
Co więc należy zrobić. Oczywiście udajemy się do Gemba i zaczynamy fizycznie śledzić produkt bądź operatora, którego proces nas interesuje. Wiem, że brzmi to dziwnie jednak pozwala nam to przejść dokładnie taką samą drogę jak obserwowany przez nas produkt bądź operator. Możemy dzięki temu nanieść tą drogę na plan obszaru, zweryfikować, ile ona trwa i jakie ewentualne przeszkody pojawiają się w trakcie.
Jest to, jak widzicie nie skomplikowane narzędzie pozwalające nam zebrać mnóstwo istotnych informacji. Trudniejsza część przychodzi później, na podstawie zebranych informacji należy przeprowadzić analizę i wyciągnąć wnioski co do zmian. Bez tego kroku, zastosowanie narzędzia jest niekompletne. Co za tym idzie samo chodzenie za operatorem bez podjęcia działań mających na celu usprawnienia jest stratą czasu, czyli marnotrawstwem, tak tylko mówię 😉.
Moja ostatnia przygoda z diagramem spaghetti miało na celu przekształcenie hali z wersji „bo tak było ustawione”, „tak były podłączenia puszczone” do wersji pod proces. Diagram spaghetti pomógł mi uświadomić całemu zespołowi jak wiele niezasadnych ruchów wykonują w trakcie swojej pracy. Hala nie była duża to i nie zdawali sobie sprawy, że jak spojrzeć z perspektywy całego dnia to robią się już niezłe kilometry. Ja wiem, że trzeba robić parę tysięcy kroków dziennie, ale z drugiej strony efektywność, wiecie o co chodzi 😉.
Teraz z kolei nadszedł czas na dołożenie jednej stacji i przeorganizowanie hali. Do sprawy podeszliśmy zespołowo i kreatywnie. Plansza z obszarem i elementy wyposażenia wycięte z papieru były naszą bronią. Wszystko zeskalowane zgodnie z zebranymi wymiarami. Zaczęło się przestawianie, standardowo, ile ludzi tyle wizji, każdy chce być przy oknie i daleko od hałasujących maszyn. Koniec końców udało się znaleźć jakiś kompromis bez rozlewu krwi.
Papier jednak wszystko przyjmie. Mimo tego, że nasza wizja może się wydawać najlepsza z możliwych to prawdziwe życie i proces wszystko zweryfikują. Aby jednak dać sobie trochę więcej pewności można zasymulować przejście Spaghetti właśnie w nowym ustawieniu. Dokładnie tak samo jak opisie powyżej, mamy rzut obszaru, coś do pisania również tylko zamiast fizycznie chodzić po hali chodzimy po niej na papierze. Różne kolory dla różnych produktów czy operatorów i będziemy widzieć, czy się przecinają, jak długą drogę muszą pokonywać i czy generalnie nasz pomysł ma sens.
Bardzo lubię pracę z ustawieniem linii produkcyjnej. Lubię to przekomarzanie się z zespołem i szukanie najlepszego wyjścia. Jest to praca dająca szybki i namacalny efekt, przez co daje sporo satysfakcji. Nieczęsto jednak ma się okazję przeorganizować halę dlatego ja obecnie celebruję każdą chwilę, chociaż jak jeszcze raz usłyszę, że ktoś chce siedzieć przy oknie to wychodzę 😉.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do korzystania z diagramu Spaghetti i że dostrzegacie jego skuteczność, bo do makaronu rozumiem nikogo przekonywać nie trzeba😊.
Świetnie napisane! 🙂
A dziękuję bardzo i polecam się na przyszłość:)