Zacznę od tego, że chodzi mi o zawodowe działanie😉 Miałam ostatnio trochę przemyśleń na ten temat i chciałam się z Wami podzielić. Jestem pewna, że każdy ma momenty, w których zastanawia się czy dalej warto? Co mogę jeszcze zrobić? A może jednak wybrać jakąś inną drogę? Warto wtedy rozejrzeć się za czymś co powoduję, że jednak odnajdujemy sens i chcemy więcej.
U mnie tych ‘cosiów’ jest trochę. Pierwszym z nich są momenty. W których widzę, jak pracownicy na co dzień zmieniają swoje podejście. Nie chodzi mi o przechwałki, że jestem takim super Koordynatorem Lean, ale jak pracownik sam wskazuje innemu pracownikowi bałagan na stanowisku, że to niezgodne ze standardem. Jak przychodzi i mówi, że kombinował sobie jak coś zmienić w danym procesie, bo coś mu tam nie pasuje. Jak zgłasza, że ma wątpliwość jak coś zrobić a nie chce popełnić błędu, bo się klient wkurzy. Wtedy dociera do mnie, że to co mówię i robię ma sens, że pracownicy rozumieją potrzebę określonych zadań a nie wykonują je, bo ktoś im kazał. Lubię te momenty, nie zawsze to widzę, ale bardzo je doceniam.
Jestem też wykładowcą. Będąc studentem, z resztą całkiem też niedawno, staram się zajęcia prowadzić bardzo praktycznie, żeby jak najwięcej zostało w głowach studentów i żeby po prostu nie umarli z nudów słuchając teorii. Przejście na nauczanie zdalne było dla mnie kryzysem, nie ukrywam. Miałam wątpliwości czy w ogóle się tego podejmować. Interakcja bezpośrednia jest dla mnie niezwykle ważna. Jak mam praktycznie podejść do tematu, skoro nie mogę podnieść ludzi z krzeseł, żeby mogli czegoś dotknąć, przesunąć, polizać jak będą chcieli 😊? Nie patrzeć jak ich twarze reagują na to co mówię? Ciężko, ale czasy są jakie są, więc ‘adapt or die’. Postanowiłam się porządnie przygotować, poprzerabiać ćwiczenia, zaplanować dyskusje. Może nie do końca było tak jakbym chciała i widzę miejsca do poprawy, ale wszyscy przeżyli 😊 To co przekonało mnie, że dalej warto, to powrót kilku uczestników po zajęciach z ich tematami. To jest coś co naprawdę mnie buduję. Zaufali mi na tyle że chcieli ze mną obgadać coś co ich bolało, swędziało, męczyło i znaleźć wyjście. Super, burza mózgów to jest jedno z moich ulubionych narzędzi więc zawsze w to wchodzę 😊
Oczywiście wszystkie te rzeczy jak pozytywny komentarz czy wiadomość są dla mnie również superważne, zawsze miłe i dają siłę napędową bez wątpienia.
Nie jest to wpis żebraczy o lajki i głaski ani taki, który ma mnie stawiać w super świetle. Chciałam Wam pokazać, że w cięższych czasach, które dopadają każdego, trzeba sobie szukać takich momentów, większych czy mniejszych, które przypomną nam, że nasze działania mają sens. A co Was napędza i podtrzymuje na duchu w czasach kryzysu?