5S – ile razy można?

fot. Patrycja Kamińska

Kiedy dostałam za zadanie, dawno temu, wprowadzić 5S na jednej z produkcji zaczęłam od rozmowy z Operatorami. To właśnie od nich usłyszałam to pytanie, zadane jednak w bardziej dosadny sposób 😉 No bo ile razy można w kółko mielić ten temat, skoro można zrobić to raz i później „tylko” usprawniać? 

 Pytanie brzmi, czy faktycznie da się zrobić to raz? Obiecałam sobie nawiązywać na tym blogu do swojego doświadczenia i obserwacji więc w oparciu o nie mogę powiedzieć, że tak, ale musiałam do tego dotrzeć po serii pomyłek i wpadek o których też Wam opowiem, w końcu uczymy się na błędach najlepiej cudzych 😊

Kiedy byłam jeszcze Operatorem na linie produkcyjną zszedł Leanowiec, okleił mi stanowisko, powiedział, że teraz rzeczy muszę odkładać we wskazane i oklejone miejsca, bo to usprawnia moją pracę, tyle go widziałam. Robotę zrobił bez wątpienia, a to że mnie zostawił z uczuciem dezorientacji, niezrozumienia i generalnie pytaniem „co tu się…?”, to kto by się przejmował. Przykład ekstremalny, ale niestety prawdziwy (i bardzo stary). Łatwo się domyślić co poszło w tym wszystkim nie tak, dlatego też obiecałam sobie wchodząc w struktury Lean, że ja tak nie zrobię, że zrobię to super i wszyscy będą szczęśliwi. Tak wracamy do mojego pierwszego podejścia. Schodzę do Operatorów zaczynam z nimi rozmawiać, zaczynam objawiać im swoją mądrość odnośnie 5S, jak to ja im pomogę sprawić, że będzie im się lepiej pracować, przekonana, że oto słyszą prawdy objawione i wręcz sami to wdrożą. Jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy usłyszałam, że oni tego nie chcą, to już było, nic to nie daje i że znowu to samo i że generalnie jestem u Pani, bo zawracam im gitarę a oni muszą pracować. Ręce mi opadły, byłam przekonana, że nie da się tego zrobić, jedno z pierwszych zadań i klęska. Uparłam się, ciągałam ich na warsztaty, gdzie sami tworzyli 5S podczas gier symulacyjnych, obserwowali różnice przed i po, zaangażowałam kierowników, liderów. Organizacja była duża więc i pracy było sporo, ale wiedziałam, że warto. Po jakimś czasie udało się zadziałać, 5S się pojawiło ponownie, w trochę innej wersji. Ludzie wiedzieli, dlaczego jest ważne, były audyty i dobre wyniki. Ktoś mógłby powiedzieć, że sukces, nie do końca. To, że wiedzieli nie znaczy, że czuli, że jest im to potrzebne, widzieli, że daje wartość, ale nie widzieli w tym niczego dla siebie. 5S było, bo musiało być a nie dlatego że faktycznie pomaga. 

Przenieśmy się w czasie kilka lat do przodu do zupełnie innej organizacji. Udało mi się, bo uważam to za duży plus, zatrudnić się w firmie młodej, która standardy dopiero tworzyła. Dlaczego na plus? Bo można było zacząć od początku nie było potrzeby przebijanie się przez naleciałości poprzednich wdrożeń i rozwiązań. Postanowiłam wykorzystać wszystko to co nie wyszło poprzednio i zrobić to zupełnie inaczej. Zaczęło się od budowania świadomości w zespole odnośnie Lean, po co to, dlaczego pomaga, wady, zalety, postawienie się w roli klienta. Zaczęliśmy szykować KPIe, tablice Daily, visual management, budować fundamenty, gdy one były w miarę solidne zabraliśmy się za 5S. Używam celowo liczby mnogiej, bo aktywny udział mieli w tym Operatorzy, wspólnie omawialiśmy co na danym stanowisku da wartość a co nie ma znaczenia w jej dostarczaniu. Wyrzuciliśmy wtedy tyle rzeczy, że mogłaby z tego jakaś mini produkcja powstać😊 Stworzyliśmy pierwszą wersje standardu, z którą zaczęliśmy pracować. Nie była idealna, nie była taka jak piszą w książkach, ale była ich, Operatorów. Byli właścicielami tej zmiany, bo sami ją wprowadzili, denerwowało ich jak ktoś im zostawił bałagan lub coś poprzestawiał. Wydarzyło się jednak coś lepszego, zaczęli te stanowiska usprawniać, zaczęli dostrzegać marnotrawstwa w swoim najbliższym otoczeniu i chcieli je likwidować, bo rozumieli co za tym idzie, zadowolenie klienta, ale też ich samych. Udało się w ten sposób dlatego że zaczęliśmy nie od 5S, ale od perspektywy klienta, zrozumienia tematu i zbudowania potrzeby wprowadzenia 5S. 

Żeby było jasne to nie jest historia wielkiego sukcesu i podniesienia sprzedaży o 25% bo 5S. To jest historia o tym, że można to 5S wprowadzić raz a później z nim pracować naturalnie, na co dzień. Nie jest idealnie, do doskonałości długa droga, ale czy nie o to w końcu w Lean chodzi?            

Chętnie się dowiem jaki Wy macie stosunek i przygody z 5S, kolorowo czy raczej na szaro? Śmiało, podzielcie się swoimi historiami w komentarzach.

2 odpowiedzi na “5S – ile razy można?”

  1. Witaj Magdo! Pozwól, że będę mówić po imieniu – nie dlatego, że to takie amerykańskie. Niezależnie od stanowiska jestem z pracownikami na Ty… Skracam dystans. A poza tym Twoje imię jest mi bliskie ze względu na moją żonę o tym imieniu.
    Ale konkrety…
    Fajnie się Ciebie czyta.
    Czuć na odległość sporo ciekawych doświadczeń.
    Co do 5S – ja stosuję przykłady z domu tzn. kawa na swoje miejsce (bo żona opierniczy…, przegroda na sztućce, odkurzacz albo pracuje, albo w szafie) itp. Wchodzę w ten sposób na znany grunt dla pracownika, a i wesoło jest jak jeden z drugim opowiadają jak to żona ich opier…. za to lub za tamto.
    Ale do tego doszedłem też nie od razu, mając po drodze pewnie podobne do Twoich „wyzwania”.
    Gratulacje za nietuzinkowe podejście do tematu. Na pewno w wolnej chwili będę do Ciebie zaglądał. I pozwolę sobie zaczepić Cię na LinkedIn.
    Trzymaj się ciepło

    1. Dziękuję za przemiły komentarz.
      Prosze pozdrowić żonę o pięknym imieniu 🙂
      Na zaczepki rzecz jasna odpowiadam 😉 i mam nadzieję że znajdziesz tu dla siebie wiele ciekawych treści. W przygotowaniu są również filmiki a w planach spotkania live także możliwe że do zobaczenia!

Skomentuj Zbigniew Duda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *